"Kochajcie teatr w sobie, a nie siebie w teatrze"
~Konstanty Stanisławski

sobota, 31 maja 2014

Niechorze vol. 2, videorelacja

Otrzymałam filmiki z planu z Niechorza dzięki uprzejmości Mieczysława Markowa. Można sobie trochę podpatrzyć ;)

Jeszcze przed pierwszą sceną. Mała rozgrzewka

Powoli próbowałyśmy przyzwyczaić się do warunków atmosferycznych :P


Szykowałyśmy się do sceny i oswajałyśmy się z myślą, że za chwilę trzeba będzie zrzucić z siebie swetry.


I pierwsze ujęcie poooszło! Wbieganie do wody. Kamili bardzo się śpieszyło jak widać :D


I kolejna scena. Udajemy, że nam ciepło. Kamila uwodzi Tomka.



A tak ciepło było nam poza ujęciami ;)





Dzisiaj byłam na 3-godzinnych warsztatach z tańca narodowego. Niedługo powinnam otrzymać zdjęcia i wtedy na pewno się z Wami nimi podzielę. Zrobię taką malutką fotorelację. 

Ostatni egzamin za mną, przede mną jeszcze tylko warsztaty z pilotażu i przewodnictwa, które startują w poniedziałek. No i.. obrona. Już niedługo.

środa, 28 maja 2014

Mała rzecz, a cieszy...!

Dzisiaj zdarzyło się dla mnie coś niezwykłego, magicznego wręcz!

Ale.. od początku. Poszłam dziś, jak co środę, na warsztaty do Pani Iwonki (Studio Teatr). Na "dzień dobry" standardowo rozgrzewka całego ciała i głosu (z mruczeniem), potem trochę się poruszaliśmy, poskakaliśmy i co tylko. Po tym wszystkim uczyliśmy się archetypów (nie pamiętam całej nazwy, ale musieliśmy wykonywać ruchy przyciągania, odgarniania, unoszenia, zgniatania i przesuwania z zamkniętymi oczami). Prawdę mówiąc nie wyszło mi to najlepiej. Robiłam to ćwiczenie pierwszy raz, bo do grupy dołączyłam dopiero w połowie lutego i zupełnie nie zrozumiałam o co chodzi. Co najgorsze, jakoś zupełnie brakowało mi dziś w tym kreatywności. Chyba uśpiłam swój umysł. Miałam chwilę zwątpienia, bo byłam przykładem "jak nie należy robić" i mój mózg zaczął sobie przyswajać coraz chętniej myśl "Co ty tu robisz dziewczyno? No przecież od razu widać, że się nie nadajesz, nie zawracaj sobie głowy, każdy ci to powie...". Miałam mętlik w głowie, co spowodowało, że jeszcze trudniej było mi uruchomić kreatywność, bo skupiałam się na tym, na czym nie powinnam.

Po tym ćwiczeniu zaczęliśmy robić zadania, które nas zmęczą i nauczą wydobywać odpowiednio swój głos. Pani Iwona kazała nam biegać po całej sali jak najszybciej, później musieliśmy opuścić ręce, rozluźnić całe ciało i dodać do tego dźwięk "MAAAAAM", przy czym "A" miało być przeciągnięte jak najdłużej się da. Oczywiście wszystko za pomocą przepony. Możecie mi wierzyć jak to ćwiczenie męczy. Ale po kilku takich razach daje ogormne rezultaty. Przekonałam się dziś na własnej skórze. Ten rodzaj ćwiczeń wykonywałam dopiero drugi raz (ale wcześniej wykonywałam wiele o podobnym działaniu). Już po chwili, odkąd zaczęłam z całą grupą krzyczeć "mAAAAAAAAAAAAAAm" ile tylko sił w ... przeponie, poczułam, że mój głos jest silny, głośny, wyraźny i swobodnie wypływa z mojego ciała. Jasne, że się męczyłam, ale dźwięk był całkiem czysty i prawie się nie załamywał. Doznałam prawdziwego szoku! Jeszcze nigdy nie udało mi się tak uwolnić głosu, to było dla mnie coś niesamowitego.

Po zakończeniu tego ćwiczenia biegaliśmy w kółko względnie szybkim tempem i krzyczęliśmy w jednym pulsie "Siała baba mak, nie wiedziała jak, a dziad wiedział, nie powiedział, a to było tak!" Śmieszne, śmieszne. Co w tym takiego trudnego, prawda? A no to spróbujcie! :) Po kilku okrążeniach krew zaczyna w żyłach wrzeć, a głos szybko się męczy i załamuje. Gdy robi się to przez dłuższy czas - mam na myśli regularne ćwiczenia - to głos coraz swobodniej wypływa. Myślałam, że w poprzednim zadaniu, po prostu mi się jakoś udało, jak to się mówi "niechcący", ale w tym było dokładnie tak samo, a nawet lepiej. Mój głos zerwał się jakby przez lata trzymany był na łańcuchu i wreszcie się z niego uwolnił po tak długim czasie. Po prostu dostałam skrzydeł. Dodatkowo to, że Pani Iwona to zauważyła, spowodowało, że jeszcze bardziej uwierzyłam w siebie (skoro nie tylko ja to widziałam) i dostałam potężnego kopa energetycznego, który zachęcił mnie do działania.

Nauczyłam się dziś jednej ważnej rzeczy - aby udało się coś osiągnąć, potrzeba naprawdę ciężkiej i wytrwałej pracy. Każdy ma swój czas, na to, aby uzyskać upragniony cel. Mnie udało się właśnie dziś. Nareszcie się otworzyłam - długo na to czekałam. Jestem bardzo wdzięczna Pani Iwonie, bo gdyby nie ona, to nigdy by się to nie udało. Dobrze jest mieć swojego mentora ;)

Nigdy nie zapomnę tego dnia :)

PS. Tutaj mały bonusik - zdjęcie z próby na planie w Nowogardzie, a nowy felieton jest już dostępny na LICZI ( dedykuję go mojej mamie, za to, że jest i mnie tak bardzo wspiera :) ) Zapraszam




sobota, 24 maja 2014

Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma

Z sesji nic nie wyszło. Trudno jest ustalić termin, który wszystkim pasuje. Z resztą, gdybyśmy się umówiły na dziś i tak by nie wypaliło przez pogodę. Tym lepiej. Czas wykorzystałam bardzo produktywnie. Zrobiłam porządny trening głosu i dykcji (jeśli ktoś jest zainteresowany zestawem ćwiczeń, chętnie się podzielę). Przez następne 3 dni będę miała wolne i spokojnie będę mogła wreszcie poćwiczyć. Już współczuję sąsiadom :P Na pewno jest to dla nich uciążliwe, ale ćwiczyć gdzieś trzeba. Chyba będę uciekała do lasu i wtedy będę się darła do woli :D
Poza treningiem, pod wpływem chwili, machnęłam na szybko felieton zatytułowany Ad augusta per angusta, co w łacinie mniej więcej znaczy tyle co Do wzniosłych celów przez wąskie dróżki. W najbliższym czasie zostanie opublikowany na LICZI, o czym z pewnością Was powiadomię. Wyczekujcie informacji i śledźcie na bieżąco mojego bloga.

Teraz nawet blogspot nie chce ze mną współpracować
i, pomimo usilnych starań, nie mogę wrzucić żadnego filmiku. Jak pech to pech... Puszczę za to w obieg zdjęcie, które uwielbiam. Zostało wykonane jakoś rok temu podczas wyjazdu na Węgry w ramach warsztatów terenowych
z pilotażu i przewodnictwa. Już za tydzień czekają mnie kolejne takie wakacje -
w Czechach :) Mam nadzieję, że tym razem pogoda bardziej nam dopisze, bo w zeszłym roku długo padało.





Tymczasem ja idę się oddać lekturze "Czas honoru" - powieści napisanej przez autora serialu pod tym samym tytułem. Jestem jego wierną fanką i mam nadzieję, że na książce również się nie zawiodę. Obie części możecie znaleźć w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Gryficach. 

środa, 21 maja 2014

Warsztaty teatralne (i nie tylko..)

No to jestem... Nie przynoszę rewelacji z planu, bo dzisiaj zdjęcia się nie odbyły, niestety. Jednego z głównych odwórców roli cofnęli do pracy. Cóż zrobić, czasem się tak zdarza. Siła wyższa. Zdjęcia zostały przełożone na czerwiec - wtedy na pewno podzielę się z Wami wrażeniami. Tak, czy siak, spędziłam bardzo przyjemny dzień z całą ekipą :) Myślę, że dzięki temu nawet lepiej będzie nam się współpracowało. Takie spotkania niesamowicie integrują ludzi, co powoduje, że lepiej im ze sobą grać. Zgrany zespół to podstawa.

Niosę też dobre wieści. Jeśli również pasjonuje Was aktorstwo, zapraszam na 10-cio dniowe warsztaty teatralne (lub instrumentalne i wokalne, fotograficzno-filmowe, graficzne, taneczne, malarskie, bębniarskie, teatr ognia) do Nowogardzkiego Domu Kultury. Koszt warsztatów razem z obiadami dla osób, które zrezygnują z noclegu to 400 zł, a dla osób, które wybiorą nocleg w internacie i pełne wyżywienie to 800 zł. Zajęcia odbywają się od wczesnych godzin porannych, aż do późnego wieczora z przerwą na obiad. Myślę, że nie jest to duży koszt, jak na to, co NDK oferuje. Tutaj podaję link, gdzie zamieszczono pełną ofertę (można wybrać tylko jeden blok).
Wracając do warsztatów teatralnych - prowadzi je aktor Teatru Współczesnego w Szczecinie, Arkadiusz Buszko. Miałam już przyjemność uczestniczyć w warsztatach prowadzonych przez niego w ramach pracy przy filmie "Adieu" (relacje z planu dostępne były tutaj) i z całego serca polecam, bo to osoba, od której można się sporo nauczyć. Poza tym w trakcie takich spotkań nawiązują się ciekawe znajomości, które być może zaowocują kiedyś współpracą :) Ja na pewno będę, Was również zapraszam. Jeśli nie na warsztaty teatralne, to może spodobają Wam się inne bloki.

Dziś uczestniczyłam także, jak co tydzień, w warsztatach teatralnych u Pani Iwony Mirońskiej - Gargas (Studio Teatr, zakładka powyżej). To kolejna osoba, od której można się naprawdę dużo nauczyć. Bardzo się cieszę, że przyjęła mnie pod swoje skrzydła, choć zgłosiłam się dopiero w połowie lutego. Muszę przyznać, że przede wszystkim się otworzyłam, a to jest podstawa do tego, aby zacząć się rozwijać i szlifować swój warsztat. Bez tego ani rusz. Co tydzień uczymy się czegoś nowego. Ostatnio była rytmika, dziś oddech połączony z koncentracją i plastyką ruchu oraz pamięć ruchowa. Podczas tego pierwszego ćwiczenia poczułam się oczyszczona, jak nigdy dotąd. Miałam wrażenie, że to były zajęcia z medytacji, a nie warsztaty. Fantastyczne przeżycie. Serdecznie Wam polecam. Myślę, że nie pożałujecie.

Wystarczy już tych rewelacji. Zachęcam Was do rozwijania swoich umiejętności, pielęgnowania pasji i dążenia do celu. Osobiście uważam, że nie ma niczego piękniejszego w życiu, niż praca, którą się kocha :) Cokolwiek to jest, mam nadzieję, że i Wam uda się to osiągnąć.

Dobrej nocy kochani!

wtorek, 20 maja 2014

Co w trawie piszczy?

Dziś ciąg dalszy pracy nad blogiem. Do albumu Moje sesje dodałam kolejne zdjęcia z sesji kwietniowej roku 2013, które wykonane zostały przez Ewę Pietrzak. Jeśli chcecie zobaczyć więcej zdjęć Ewy, zapraszam na jej bloga Łykam chmury jak pastylki, do którego zakładka znajduje się po lewej stronie. Serdecznie zapraszam.

W najbliższym czasie czekają mnie dwie sesje. Motywem przewodnim pierwszej, która z dużym prawdopodobieństwem odbędzie się w ten weekend (módlmy się o pogodę), będzie Królewna Śnieżka. Zapewne część z Was widziało film o tym samym tytule, w którym w główną rolę wcieliła się Julia Roberts. Albo chociaż zapowiedzi tego filmu. O kolejnej sesji na razie nic nie powiem, bo zostało jeszcze trochę czasu :)
Jutro z samego rana wyjeżdżam do Nowogardu, bo o 9.30 zaczynamy zdjęcia do kolejnej offowej produkcji, w której również będę miała przyjemność uczestniczyć jako statystka. Możecie liczyć na to, że zaraz po powrocie  opublikuję na blogu relację z planu. Jeśli uda mi się zdobyć jakieś zdjęcia, to na pewno opatrzę nimi post.

Tymczasem przedstawiam Wam kolejny filmik. Tym razem trochę z innej beczki. Jest to występ mój i koleżanki z roku, Sylwi S., w czasie absolutorium. To odwzorowanie skeczu Biuro podróży w wykonaniu kabaretu CIACH. Niestety, nie udało mi się go załadować na bloga, więc odsyłam do mojego kanału YouTube za pomocą tego linku:


Filmik trochę słabej jakości, co jest normalne, biorąc pod uwagę warunki, ale myślę, że da się przeżyć.
Zabawne, że, gdy teraz to oglądam, to sporo bym zmieniła. Ale chyba nigdy nie przywyczaję się do innej myśli.
Tutaj zdjęcia z naszego występu oraz z drugiego skeczu, razem z kolegą Damianem vel Edkiem ;)



Autorami zdjęć są Marta i Marcin. Bardzo dziękuję za ich udostępnienie.

PS. Było tak śmiesznie, że sama w pewnym momencie nie wytrzymałam :P






poniedziałek, 19 maja 2014

Fotorelacja z planu w Niechorzu

Dzień dobry! Mimo, że pogoda za oknem nie zachwyca (w zasadzie to już można przywyknąć), to ja uzbrojona w nową, świeżą energię, znów zaczynam działać :)

27 kwietnia brałam udział w offowej produkcji filmowej "Adieu" wraz z całym zespołem Stowarzyszenia Kamera. Zdjęcia na plaży w Niechorzu wykonał Krzysztof Kuźnicki i Anna Wiśniewska.


Moje zadanie polegało na tym, że leżę z koleżanką na kocu, a później biegniemy razem do wody i tam się wygłupiamy, po czym wracamy na koc. Zadanie niby trywialne, ale biorąc pod uwagę warunki pogodowe, wymagało od nas "spięcia się w sobie". Wprawdzie świeciło słońce, ale nie obyło się bez porywistego wiatru. To był koniec kwietnia, więc oczywistym było, że zastaniemy taką pogodę nad polskim morzem. Jak to na plaży, obie musiałyśmy wystąpić w bikini. Początki były trudne. Na plażę weszłyśmy okutane w swetry i legginsy, jak widać na załączonym zdjęciu. Próbowałyśmy się trochę      rozgrzać biegając po plaży, ale lekkie "przykurcze" z zimna były :D 
Tutaj z reżyserem, który tłumaczy nam, jak ma wyglądać scena, którą za chwilę zagramy.





Kiedy wreszcie zaczęliśmy kręcić scenę leżenia na kocu, trzeba było rozebrać się do kostiumu. Na początku było ciężko. Między ujęciami byłyśmy opatulane przez resztę ekipy swetrami i kocami, żebyśmy tam nie zamarzły. Bardzo to było miłe z ich strony, że się tak o nas troszczyli :) 
Tutaj sprawdzałyśmy jak wyszły zdjęcia:

niedziela, 18 maja 2014

Zmęczenie materiału?

Za dużo, za dużo, za dużo...
Dopadła mnie mała niemoc twórcza. Już nic nowego, ciekawego teraz nie wymyślę. Zbyt bardzo dziś pochłonął mnie ten blog, efektem czego jest chwilowy brak weny. Praca nad wyglądem graficznym wymaga sporego nakładu pracy i czasu, a ja już ogólny wzór mam za sobą, więc teraz powinno być z górki. Nie wiem jak Wy, ale ja jestem zadowolona z efektów. Robocza wersja zupełnie nie odzwierciedlała mojej osobowości, a teraz jest (prawie) idealnie. Póki co tak zostanie. Jeśli macie jakieś uwagi, chętnie wysłucham - zawsze się przyda trochę konstruktywnej krytyki.
Pod pokazem slajdów wylądowało logo YouTube, po naciśnięciu którego zostaniecie odesłani do mojego kanału. Będę tam zamieszczała wszystkie filmy z moim udziałem. Kolejno widnieje logo portalu, z którym współpracuję. Po klinięciu zostaniecie odesłani do zakładki "felietony". Wszystkie felietony i inne teksty, które nie zostały opublikowane, na pewno znajdą się na blogu. Nie mam jeszcze pomysłu, czy założyć drugi blog z samymi tekstami, czy raczej wpisywać je jako treść postu. Nie jestem przekonana co do tej drugiej opcji. Jeszcze zobaczymy...

Ja poczytam książkę, żeby trochę się zdystansować, a Wam udostępniam kolejny odcinek. Może później jeszcze coś skrobnę :)


Zmagań ciąg dalszy...

Poszłam spać dopiero o 4. Tak to mnie wciągnęło, że znów zaczynam bawić się wyglądem bloga. Nie jestem w tej dziedzinie specjalistką, więc kosztuje mnie to chwilami sporo nerwów, ale za którymś tam razem wreszcie się udaje. Wszakże trening czyni mistrza ;)
Na prawym pasku dodałam pokaz slajdów z moich sesji. Będę na bieżąco uzupełniała zdjęcia z każdej jednej. Po kliknięciu zostaniecie odesłani do mojego konta Google+, gdzie będziecie mogli obejrzeć wszystkie zdjęcia. Wydaje mi się, że to jedyny dobry pomysł, aby panował jakiś względny chociaż porządek na moim blogu.
Tymczasem wrzucam kolejny odcinek "Tylko przypadek" z moim udziałem. Zapraszam do obejrzenia.


sobota, 17 maja 2014

Pierwsze koty za płoty

Przez dobre dwie godziny, jeśli nie lepiej, namęczyłam się nad grafiką w nagłówku. Daleko mu jeszcze do perfekcji, ale biorąc pod uwagę, że jest po godzinie 2.00, zostawiam tak jak jest. Zdjęcie z planu filmowego w Niechorzu uzyskane dzięki uprzejmości jego wykonawczyni, Pani Haliny Saji. Dziękuję bardzo Pani Halinko.
Jutro w wolnej chwili popracuję nad pierwszymi postami i wyglądem bloga. Tymczasem wrzucam jeden z kilkunastu odcinków krótkometrażowego serialu "Tylko przypadek", który został zrealizowany przez uczniów mojego LO przy współpracy z firmą ESSENCE FILM. Jest to jedna z pierwszych produkcji, w której miałam okazję brać udział, dlatego też bardzo daleko jej do ideału. Polecam obejrzeć z przymrużeniem oka ;)


wtorek, 13 maja 2014

Po co ten blog?

Mówi się: Reklama dźwignią handlu. Powiedzenie to dotyczy nie tylko rzeczy, ale i ludzi. Pomyślałam, że jeśli chcę zostać zauważona, to muszę się jakoś zareklamować. Nie od dziś wiadomo, że reklama w sieci trafia do szerokiego grona ludzi. Blogi i fanpage pozwalają rozwijać skrzydła. Być może i mnie się uda. W tym miejscu będę zamieszczała nagrania, zdjęcia z sesji i moje felietony. Poza tym na pewno będę dzieliła się z Wami wrażeniami i wiedzą zdobytą w szkole aktorskiej. Postaram się przybliżyć Wam jak to wszystko wygląda od kuchni. Mam nadzieję, że blog ten zaowocuje również dla Was. Liczę na to, że wykorzystacie w jakiś sposób informacje w nim zawarte. Jeśli również pasjonuje Was teatr i macie podobne, jak ja, marzenie, zapraszam. Ludzie sztuki, łączcie się! :)